No i byliśmy w Drawskim Parku Krajobrazowym. „Ranczo w Dolinie” – w Dobrosławiu, rzeczywiście w dolinie bo nie ma zasięgu. Dookoła pola, łąki i lasy. Sielsko. Do najbliższego sklepu 3 km ale do jeziora – 100 m. Jezioro Siecino ma krystalicznie czystą wodę i jest głębokie na 45m.
Nasze lokum bardzo wygodne, zabudowa w czworoboku z dziedzińcem po środku (stoliki, parasole). Konie, które chodzą luzem czasem przychodziły sprawdzić co goście mają w kuflach i filiżankach. Barany były mniej towarzyskie wolały swoją łąkę.
Codziennie objeżdżaliśmy inne jezioro. Drogi piaszczyste, gruntowe, czasem trudne. Wieczorem, po powrocie spontanicznie zawiązał się przyspieszony kurs czyszczenia łańcuchów. Zwiedziliśmy miasta Borne-Sulinowo, Połczyn Zdrój, Złocieniec. Udało nam się w iście mistrzowskim stylu spłynąć rzeką Drawą – mokrych było dużo ale tyle osób ile weszło do wody tyle z niej wyszło.
W trasy wyjeżdżaliśmy smacznie najedzeni z piętrowymi kanapkami w sakach. A śniadaniowy szwedzki stół był pyszny i rozmaity: na gorąco, na letnio i na zimno. Wędliny, jajka, przeróżne sery, sałatki, roladki, warzywa i owoce.
Młody chłopak, szef kuchni miał wyjątkowy talent kulinarny do urozmaicania potraw i przypraw. Pod naporem zdesperowanych koleżanek ustąpił i dał nam kilka przepisów.
Jezioro było przyjazne. Co rano kraulowały w nim dwie złote rybki, a po południu nasi byli nad wodą (pomost), na wodzie (łódka, rowerek) i w wodzie (próby nauki „delfinem”).
Trochę szybko to minęło, niechętnie wracaliśmy wiedząc, że czeka nas warszawski skwar. A na osłodę wieźliśmy w dużej ilości słynne drahimskie miody.
Jola Passini
- Borne-Sulinowo
- Borne-Sulinowo
- jezioro
- jezioro
- koń
- koń
- Na spływie
- Połczyn Zdrój
- trasa
- trasa
- trasa
- trasa
- trasa
- trasa
- trasa
- Worowo
- zamek Joanitów