Narciarski karnawał w Dolomitach
Narciarska grupa Agrykola tradycyjnie już zorganizowała karnawał w Dolomitach, tym razem w Val Gardena, Santa Christina i Alpe di Siusi, w dniach 27 stycznia – 5 lutego 2023. To kurorty w Tyrolu Południowym, niedaleko granicy z Austrią. W tym alpejskim trójkącie, gdzie najdłuższa trasa zjazdowa ma 10,5 km długości, w przeciwieństwie do trójkąta bermudzkiego, na szczęście nikt się nie zgubił. Ale poważnych kontuzji nie brakowało.
Dolina Gardena (1236 – 2518 m n.p.m.)to jeden z z najsłynniejszych ośrodków narciarskich. Do dyspozycji jest 175 km tras zjazdowych i 115 biegowych. Stoki są połączone dziesiątkami wyciągów i ta karuzela kręci się każdego dnia od 9 do 17. Nie mniej atrakcyjna jest Santa Christina (1428 m n. p. m.) u stóp szczytu Sassolungo (3 181). Do tras zjazdowych można dojechać podziemną kolejką – tramwajem. Alpe di Siusi (1800 – 2300) nie przegrywa konkurencji pod względem atrakcyjności. Te trzy ośrodki to olbrzymi kompleks wyciągów i tras narciarskich o łącznej długości prawie 300 km. Ponad tydzień przebywaliśmy pod klasycznym włoskim niebem i promieniami słońca.
Zabawa na nartach miała swoją kontynuację w hotelu Haus an der Luck w Barbiano, gdzie mieszkaliśmy. Po zdjęciu butów narciarskich, wzmocnieni nalewkami, odwiedzaliśmy hotelowe SPA, gdzie oczyszczaliśmy swoje grzeszne ciała. Wieczorami zabawa, no nie do białego rana, ale do północy, tak jak w starym dowcipie o facetach: mężczyzna Północy, drugie pół spał. Urozmaiceniem był wieczór folklorystyczny piosenek tyrolskich.
Creme de la creme czekało nas podczas tradycyjnego Balu Przebierańców. Zaprezentowane zostały stroje i gadżety karnawałowe. Nie brakowało indywidualności, ale nagrody przyznano zespołom za pomysły, inspirację i wykonanie.
Dwie równorzędne nagrody jury przyznało: Beacie Paluchowskiej i Ryśkowi Tesmerowi – w szkockich narodowych strojach nie oszczędzali się na parkiecie oraz piłkarskiemu dream team w polskich narodowych barwach w składzie: Magda Lewandowska /to nie przypadek i nie pseudonim/, Małgosi Żarnowskiej /skrzydłowa/ i Tomkowi Bolanowskiemu /trener Czesław z gwizdkiem i brzuszkiem. Nagrody indywidualne trafiły do Iwony Mirosz w stroju królowej i do Staszka Nowosielskiego jako szambelana Jej Królewskiej Mości, któremu wizerunek nie popsuły klapki na nogach zamiast trzewików.
Wyróżnienie przypadło nie wyczerpanej w pomysłach parze: Teresie Kłys / muzułmanka/ i prezesowi Andrzejowi Gawlikowskiemu /Pinokio/, któremu nos wydłużał się nawet przy drobnych kłamstewkach, chociaż wiemy, że prezes nie ściemnia.
Wielkie emocje, jak zwykle, towarzyszyły zawodom sportowym. W slalomie o Puchar Prezesa wystartowało czterdziestu uczestników. Do wielkiej formy powrócił Michał Olczak, który wygrał konkurencję wśród panów już po raz siódmy. Drugi był Jarek Przygoda, trzeci Marian Grabiec. Wśród pań zwyciężyła Agnieszka Pazdan /debiutantka/ przed Asią Przygodą i Majką Cichy.
Sportu nigdy nie za dużo. W drodze powrotnej do Polski zahaczyliśmy o Innsbruck, gdzie zwiedzaliśmy sławną skocznię narciarską Bergisel. Z wieży startowej widać najlepiej cmentarz w mieście, a poza tym spoko. Nikt z nas nie zamierzał zamieniać nart zjazdowych na skokowe. Następców Stocha i Kubackiego trzeba szukać wśród innych.
W.W.