- Bal karnawałowy
- Zwycięzcy
- Nagrody
Dolomity mają moc przyciągania. Wie o tym prezes Andrzej, który nie
wyobraża sobie narciarskiego karnawału w innej scenerii. Tym razem zawiózł
nas do Falcade, San Pellegrino i Alpe Lusia /Bellamonte/.
Styczniowo – lutowy wyjazd różni się od podobnych tego rodzaju imprez, że nie
ogranicza się do dokazywania na niebieskich, czerwonych i czarnych trasach
powyżej 2000 metrów. Bo żeby strawestować Jerzego Stuhra – jeździć każdy
może, trochę lepiej lub trochę gorzej, ale nie o to chodzi, jak co komu wychodzi,
czasami człowiek musi, inaczej się udusi.
Ten wyjazd jest wielowątkowy i wielozadaniowy. Na tę wyjątkowość składają
się Wielki Bal Przebierańców, Slalom o Puchar Prezesa, Karnawałowy wieczorek
Pożegnalny, a na deser zwiedzanie jednego z ciekawszych miejsc w drodze
powrotnej.
Bal Przebierańców to crème de la crème naszego wyjazdu. Pierwszy odbył się
11 lat temu w Malga Ciapelli i od tego czasu pomysłowość koleżanek i kolegów
nie zna granic. Warto wspomnieć kilka wybitnych kreacji z tamtych czasów:
Naga Murzynka w Val di Fiemme, Czarodziej z różdżką w Civetta, Więzień nr
48521 w Eiger, Baletnice z Jeziora Łabędziego i Dziecko szukające tatusia w
Madonna di Campiglio, Chasyd, Pirat, Hucuł i Rzymski Senator w Pinzolo.
W tym roku w Falcade apaluz zebrała rodzina pszczółek, czyli Magda, Małgosia i
Ania; Chińczyk, w którego wcieliła się Ela ora Japonka z ciepłym i nieśmiałym
uśmiechem innej Eli; Pani Elektryczna Joasi. Wśród panów podobał się
Wędrowny Artysta Malarz Wiesia, Kontradmirał, czyli nowe wojskowe
wcielenie Staszka, strasznie poobijany Bokser wagi ciężkiej Olka oraz Justyna i
Michał, pokazując ładniejszą stronę sportu.
Jurorzy konkursu wyrazili podziw dla Teresy /tym razem jako ekshibicjonista/ za
coraz śmielsze propozycje i prezesowi Andrzejowi za historyczne kostiumy, tym
razem Króla Kurkowego.
Potem rywalizacja z sali balowej przeniosła się na stok i tu już nie było żartów.
Młodzież nie dała szans seniorom: najlepsza wśród pań była Asia, panów
pogodził Paweł. Puchary Prezesa trafiły w dobre ręce.
W drodze powrotnej zahaczyliśmy o Udine, w XV w. drugie co do wielkości
miasto Republiki Weneckiej. Dziś mało oblegane przez turystów, tak że nasza
40-osobowa delegacja wzbudzała zainteresowanie i podniosłą frekwencję.
Spacer staromiejskimi uliczkami, kawa na Piazza Liberta i w drogę do domu.
Szkoda że zabrakło z nami w tym czasie Roberta, który po upadku na stoku trafił
do szpitala w Cavalese. Ot życie – z jednej strony śmiech szalony, z drugiej
gorzkie łzy, jak śpiewał prof. Jan Tadeusz Stanisławski.
WW
- grupa przed hotelem
- na trasie
- chwila odpoczynku
- na trasie
- na trasie
- bal karnawałowy
- bal karnawałowy
- bal karnawałowy
- bal karnawałowy
- zawody
- zawody
- przerwa w zwiedzaniu