Narciarska ferajna Grupy Agrykola zażywała wiosennego słońca w Alta Valtellinie, malowniczej dolinie w Lombardii, nieopodal granicy ze Szwajcarią. Dolinę rozsławiają znakomite ośrodki: Bormio /1225 m n.p.m./, Santa Caterina /1378 m n.p.m./, Isolaccia /1350 m n. p. m./ oraz Livigno /1816 m n. p. m./. Tutaj znajduje się także letni alpejski ośrodeknarciarski – Passo della Stelvio /2760 – 3450 m n..m./. Region oferuje narciarzom ponad 250 km tras i 65 wyciągów. Korzystaliśmy z tych dobrodziejstw przez sześć słonecznych dni. W Bormio, na wysokości 2000 m temperatura wynosiła nawet 16 st. Nic dziwnego, że wiele osób preferowało opalanie niż jazdę na nartach. Grupa Agrykola umiejętnie łączyła biale szaleństwo ze słonecznym. W Santa Caterinie otarliśmy się o wielki sport. Tutaj, na wysokości 2 530 m zaczyna się trasa zjazdowa Deborah Compagnoni, nazwana tak na cześć urodzonej w tym miasteczku najsłynniejszej włoskiej alpejki. Długość trasy – 2 563 m. Tu organizowane są kobiece konkurencje alpejskiego Pucharu Świata. Testowaliśmy, oczywiście tę trasę i nie przynieśliśmy wstydu patronce. W każdym razie każdy z nas, kto stanął na starcie, cały i zdrowy dojechał na mety. A po nartach – klasyka wyjazdów: zabawa i śpiewy w hotelu Rododendri w San Antonio, gdzie mieszkaliśmy. 8 marca /wiadomo/ żeńska część ekipy została obdarowana przez kolegów bukiecikami mimozy i kosmetykami. Dodatkową atrakcją apres ski były odwiedziny wód termalnych, z których Bormio słynie od czasów rzymskich. Pozytywne opinie o ich leczniczych właściwościach słychać i dziś. W drodze powrotnej do Warszawy zatrzymaliśmy się w Kufstein, malowniczym miasteczku austriackim na rzeką Inn. Miasto słynie z XIII-wiecznej twierdzy i zabytkowego Starego Miasta. /Włodek Wojcieszak