- Peschiera
- Przed zamkiem na półwyspie Sirmione
- Lazise
- Spiazzi
- Malcesine
- Mantua
- Castellane - Alpy Prowansalskie
- Kanion rzeki Verdon
- Saint-Tropez
- Pod eukaliptusem w Port Grimaud
- Nicea - Promenada Anglików
- Monte Carlo
- Cannes
07 – 23 maja 2017
Lazurowe Wybrzeże – już wiemy skąd ta nazwa. Takiego koloru nie ma żadne morze na świecie. Wrażeń i zwiedzania było multum.
Mieszkaliśmy w Peschiera del Garda nad górskim ogromnym jeziorem Garda w północnych Włoszech, wspinaliśmy się 25 km do położonego na szczycie sanktuarium Madonna della Corona w Spiazzi. Nocowaliśmy w maleńkim górskim miasteczku o średniowiecznej zabudowie Castellane w prowansalskiej części Alp, płynęliśmy skalistym kanionem rzeki Verdon. Na Lazurowym Wybrzeżu mieszkaliśmy na campingu we Frejus w pobliżu cudownego morza, gdzie jeździliśmy na rowerach na plażę w St. Raphael. W St. Tropez szukaliśmy budynku żandarmerii (w którym pracował filmowy Luis de Fines), w Weronie głaskaliśmy Julię po …. , w Cannes pozowaliśmy na festiwalowych schodach z czerwonym dywanem (szczęściarze spotkali na bulwarze Nicholsona). W Nicei przeszliśmy długą na 7 km Promenadą Anglików, w wytwórni perfum Fragonard w Grasse nawąchaliśmy się zapachów na długie miesiące a w Antibes jedliśmy mule. Ale największe wrażenie zrobiło Monako – Monte Carlo. Oczywiście zmiana warty pod pałacem Grimaldich, wspaniałe okazy wodnej fauny w oceanarium, do kasyna nie wszystkich wpuszczono, no i tor wyścigu Formuły 1 gdzie rozpoczynano przygotowania bo wyścig rozpoczynał sie za dwa dni. Sama jazda na rowerze mimo, że przejeżdżaliśmy czasem po 80 i 90 km nie robiła aż takiego wrażenia i jakby schodziła na drugi plan. Byli tacy co przejechali ok. 670 km, inni mniej ca. 500 km. Zakończyliśmy w ośrodku Caorle k/Wenecji nad Adriatykiem. Wyjazd był wspaniały, niezapomniany i można powiedzieć, że dla większości była to rowerowa eskapada życia. St.W.