Jednodniowy spływ wystartował tym razem z Woli Karczewskiej, a skończył się przy ujściu Mieni. Na tym odcinku teoretycznie nie ma przenosek, ale przy niskim stanie wody, jak było teraz, przed Emowem wychodzi na wierzch rura i trzeba kajak przeciągnąć górą. Okazja do skąpania się, a nawet utopienia kajaka przy próbie wsiadania z powrotem za rurą, dobrze, gdy ktoś przytrzyma kajak. Z powodu niskiego stanu wody przeszkadzały też kamienie i mielizny, zwłaszcza dwójkom. Na trasie mnóstwo zwalonych drzew, no bo to rezerwat, prawie jak na Wierzycy, więc nie jest nudno, trzeba cały czas kombinować, którędy płynąć. Nie ma nawet kiedy zrobić ciekawego zdjęcia. Ogólnie super, na pewno tu wrócimy.
Alicja Iller