Barkami po Żuławach 23 – 30 sierpnia 2025

Elbląg przywitał nas deszczem. Dojeżdżamy autokarem pod samą
keję portu Bryza. Nasze barki czyli małe stateczki już czekają w równym
rządku. Największy „Konsul” komandora rejsu Andrzeja mieści 8 osób, z
kolei najmniejszy „Va Bank” Jacka 6 osób i bliźniacze „Ryś” i Miś”
Piotrka i Staszka po 7 osób, razem 28 uczestników. Przyjęcie łodzi trwa
długo, sprawdzenie niemal 100 pozycji z listy, instruktaż,  to co
najmniej godzina na łódź. Po minach niektórych pań widać skrywane
przerażenie, raczej nie tego się spodziewały, zaś panowie trzymają się
dzielnie. Ponieważ robi się późno rezygnujemy z wypłynięcia i idziemy na
obiad do kultowego lokalu „Beczka”. Wieczorem ze względu na aurę każda załoga
biesiaduje we własnym gronie. Rankiem wypływamy do Malborka. aby zdążyć
na zwiedzanie zamku. Przepływamy przez ogromne wrota przeciwpowodziowe i
cumujemy przy kei ośrodka „U Flisaka”. Mało miejsca, niektóre załogi
cumują burta w burtę. Mimo, że prawie każdy był tu nie raz to dzięki
wspaniałej przewodniczce zobaczyliśmy i usłyszeliśmy wiele nieznanych
ciekawostek. Kolejny etap, płyniemy Nogatem do Białej Góry. Ogromna
zabytkowa śluza oddziela nas od Wisły. Ale musimy dokonać korekty w
planie. Ostrzeżeni nie wpływamy na Wisłę z powodu … braku wody. Za to
zwiedzamy zabytki wodnej, przedwojennej architektury. Planowanego
zwiedzenia Tczewa i jego ciekawego  Muzeum Wisły nie zobaczyliśmy,
szkoda. Wracamy Nogatem do Osłonki. Mały ale sympatyczny porcik i
świetna knajpka rybna. Rano ruszamy do Rybiny. Ale mimo, że keja długa
jest tu jakby mało przyjaźnie. Tankujemy paliwo i wracamy z powrotem do
Osłonki gdzie przy pięknym zachodzie słońca integrujemy się śpiewając
przy ognisku. Kolejny etap już prawie morski. Wchodzimy na Szkarpawę i
za chwilę na ogromny Zalew Wiślany. Od wschodu niezmierzona dal ale
Zalew robi nam miłą niespodziankę, stan wody 1B czyli prawie bez fal.
Cumujemy w Kątach Rybackich w  prawdziwym morskim porcie. Szybko
kłusujemy przez las nad morze aby choć trochę pobrodzić po morskiej
wodzie po czym meleksem jedziemy obejrzeć słynny Przekop. Robi wrażenie
rozmachem … ale jest przeraźliwie pusty. W nocy fale dają nam znać, że
to naprawdę morze ale rano znów niemal sztil. Wypływamy kierując się
świetnie oznakowanym farwaterem i znów Szkarpawą a później Kanałem
Jagiellońskim do Elbląga. Rzuca się w oczy, że szlaki wodne są mało
uczęszczane, podobnych łodzi niewiele za to ptactwa wodnego w bród.
Panowie już bardzo dobrze sobie radzą z prowadzeniem łodzi, panie
dzielnie pomagają w nawigacji i widać, że wszyscy są zadowoleni i chyba
jeszcze by popływali. Wieczorem zwiedzamy śródmieście Elbląga. Jesteśmy
zaskoczeni rozmachem i elegancją nowej zabudowy. Rano przekazujemy nasze
pływające wehikuły a Elbląg znów żegna nas deszczem. Rejs mimo trudności
technicznych był wspaniały, żadnych przygód ani wypadków. Poznaliśmy
ciekawy a mało znany region kraju, jego przyrodę, architekturę wodną i
ludzi Przymorza. Może jeszcze tam wrócimy? Andrzeju – dziękujemy !  (st w)

Kategoria: Relacje z imprez

Komentowanie wyłączone