Tym razem pogoda też postanowiła pokazać nam, że sezon czas zamykać. Było mokro i zimno. Niemniej ponad 40 członków Agrykoli postanowiło ten moment świętować. JJ
Działy
Informacje


Tym razem pogoda też postanowiła pokazać nam, że sezon czas zamykać. Było mokro i zimno. Niemniej ponad 40 członków Agrykoli postanowiło ten moment świętować. JJ
„A w górach nie ma już nikogo
Niebo nas straszy niepogodą
Lato do ciepłych stron umyka
W skłębionych chmurach i strumykach” (*)
W trakcie ostatniego wyjazdu z grupą turystyczną klubu „Agrykola” w Gorce miałam okazję przekonać się, że słowa tej sympatycznej turystycznej piosenki niekoniecznie odpowiadają prawdzie. Albowiem w górach było bardzo wielu wędrujących jeszcze ludzi, pochmurne, nieustannie prawie płaczące deszczem niebo, nie budziło strachu i nas nie zniechęcało, a kończące się lato zostało zastąpione wybarwiającą się stopniowo jesienią, nieco melancholijną i nostalgiczną.
W miarę upływu dni drzewa zaczęły nabierać rumieńców jesieni, szczególnie cieszących w nieczęstych przebłyskach słońca.
Lasy nasycone wilgocią pachniały ściółką, mchem i grzybnią. Licznie napotykane na ścieżkach białe grzybki, wyglądające jak rozsypane śnieguliczki od razu zelektryzowały obecnych wśród nas grzybiarzy, którzy nadrabiali kilometry krążąc wokół pokonywanych tras. Wracali z pokaźnymi zbiorami dorodnych borowików, koźlarzy, podgrzybków i rydzów. Jedna z uczestniczek uszczupliła swe zbiory rydzów, które usmażone na masełku mile połechtały nasze podniebienia.
Wędrowaliśmy góra – dół nie zważając specjalnie na stromość stoków. Stanowiliśmy grupę doświadczonych, górskich łazików, którym niestraszne są górskie trudy, przeciwności i niespodzianki. Cieszyliśmy się: widokami górskich ścieżek, rozległych trawiastych polan, krajobrazów w prześwitach mgieł, mijanych kapliczek i szumem strumyków, i rzek. Wstępowaliśmy na wieże widokowe będące, jak kamienie milowe turystycznych szlaków, wyznaczające kolejne etapy pokonywanych tras. Z rzadka napotykaliśmy dogorywające szałasy, u boku których powstają nowe, będące przedłużeniem gatunku ewoluującego ku wygodniejszemu życiu.
Wieczorny widok z okna, choć cieszył oko swą urodą, nie zwiastował pogodnych dni i nie napawał nadmiernym optymizmem.
A jednak widok zamglonej drogi kojarzył się z tajemnicą, wzbudzał ciekawość co jest w głębi i za najbliższym zakrętem.
Gorce nie są wybitnym, rozległym łańcuchem górskim. Wydawałoby się, iż trudno będzie znaleźć w nich tyle tras, aby w ciekawy sposób zagospodarować tygodniowy pobyt. Sztuka ta udała się jednak znakomicie Andrzejowi.
Stacjonowaliśmy w Ochotnicy, jednej z najdłuższych wsi w Polsce, w połowie dystansu między Ochotnicą Górną i Dolną. Cała nasza dość liczna grupa znalazła schronienie w obszernym domu, w którym było wiele schodów i progów stanowiących niebezpieczeństwo.
Całe szczęście nie za skutkowało ono tak dramatycznie, jak mogłoby być, a pomocni gospodarze zadbali o nasze wygody, szczególnie zaś gospodynie – starsza i młodsza troszczyły się o nasze wyżywienie.
Okoliczne lasy stanową własność prywatną lokalnych mieszkańców, którzy prowadzą w nich gospodarkę leśną, wykorzystują wysoko położone łąki i polany pod pastwiska i pozyskiwanie siana. Działalność ta wymaga wykorzystywania pojazdów przemierzających drogi prowadzące na grzbiety i graniami. Są więc one często mocno rozjeżdżone, z koleinami. Przy niekorzystnej pogodzie bywają mocno zabłocone, zabałaganione porzuconymi gałęziami i drzewnymi odpadami. Czasami spotyka się rozwieszone na drzewach tablice informujące turystów, że mogą korzystać ze szlaków dzięki udostępnieniu terenów przez ich właścicieli.
Na najwyższą górę tego rejonu – Turbacz (1310 m n.p.m ) można wdrapać się wieloma drogami, z różnych stron świata. Nam przyszło dokonać tego w upiornie deszczowy dzień, który momentami zamienił szlak w rwące potoki, łąkowe ścieżki w podmokłe młaki, a drogi w trakty pokryte śliską, żółtą gliną. Część podejścia pokonaliśmy podjeżdżając wyciągiem krzesełkowym z Tobołowa.
Mimo, iż Gorce nie są wielkie, stanowią wyzwanie także dla lotników. Rozbił się w nich bowiem nie tylko Liberator w czasie II w. św., ale napotkaliśmy także szczątki całkiem współczesnej maszyny. Porywisty wiatr siekący deszczem nie pozbawił nas entuzjazmu, gdy stanęliśmy pod szczytowym, niezbyt urodziwym obeliskiem. Nie zwlekając zbiegliśmy do schroniska usytuowanego poniżej szczytu stanowiącego najwyraźniej swoistą mekkę górskich wędrowców. Trudno było wbić się w parujący potem i wilgocią tłum zalegający salę główną.
Masywem podobnie rozległym, jak Turbacz jest Lubań (1225 m n.p.m).
Widok zaśnieżonych Tatr, wyłaniających się jak miraż z nabrzmiałych szarością chmur i mistycznej kapliczki, z której światek spogląda w rozciągającą się przed nim przestrzeń może budzić inspirację do podjęcia dalekich, egzotycznych podróży lub wspomnienie tych już odbytych.
Andrzej zadbał także o to, aby nasze łaknienie gór uzupełnić o szczyptę atrakcji kulturalnych. W Rabce Zdroju zwiedziliśmy Muzeum Władysława Orkana – syna ziemi gorczańskiej, pisarza i poety okresu Młodej Polski. We wnętrzu zabytkowego, drewnianego,
zdesakralizowanego kościoła było zimno, jak w komorze do krioterapii, nie mniej młody przewodnik rozgrzał nas swoim humorem przekazując garść informacji na temat życia górali z tamtych czasów. Natomiast Muzeum Górali i Zbójników było zamknięte, tylko drewniany Janosik pozdrowił nas wymachując dziarsko ciupag Podróżując po okolicznych wsiach i miasteczkach w zalewie zunifikowanej, zmultiplikowanej współczesnej architektury domków, oko z przyjemnością wychwytywało każdą „inność” dawnych czasów, z tym większą przyjemnością, gdy jest ona odnowiona, zadbana i wyremontowana. Stojące przed odrzwiami domostwa prymitywne narzędzia dają nadzieję, że będziemy mieli – my ludzie jeszcze co robić w dobie AI.
Koniec lata ostatecznie przypieczętował redyk owiec, tłuściutkich i bogatych w runo, wracających z hal do domów hodowców.
W drodze powrotnej do Warszawy odwiedziliśmy w Jędrzejowie Muzeum Zegarów im. Przypkowskich. Kolekcja zegarów słonecznych jest zadziwiająca i bogata w zaskakujące nierzadko eksponaty.
Swą relację zaczęłam od słów piosenki i tak też zakończę, trawestując nieco jej tekst:
„ Deszcz, jesienny deszcz
Smutne pieśni gra
Mokną na nim […] peleryny,
[…]
Niebo kryje mgła”
A jednak wracaliśmy zadowoleni, nieco zmęczeni, z nadzieją oczekując ponownego
spotkania gdzieś na górskim szlaku.
A zatem – Ahoj! Do zobaczenia!
(*) -Tekst pochodzi z https://www.tekstowo.pl/piosenka,turystyczna,a_w_gorach.html
(**) Źródło: Musixmatch
Autor: Janka Dąbrowska
10 rowerzystów Agrykoli pojechało pociągiem do Otwocka. Z dworca pojechaliśmy rowerami do Pogorzeli mijając po drodze jeden z pięknych otwockich świdermajerów przy ul. Kościelnej. W Pogorzeli widzieliśmy pomnik ku czci partyzantów AK. Dalej pojechaliśmy tzw. Ceglanką – drogą utwardzoną w czasie wojny czerwoną cegłą wziętą ze zburzonych w kampanii wrześniowej warszawskich domów i z celestynowskiej cegielni. Dojechaliśmy do poniemieckich bunkrów w Dąbrowieckiej Górze a dalej do pałacu w Otwocku Wielkim wzniesionego pod koniec lat 80-tych XVII w. dla Marszałka Wielkiego Koronnego Franciszka Bielińskiego. W pałacu otwarte jest muzeum wypełniające wszystkie sale na parterze i na I piętrze. Muzeum prezentuje m.in. stare instrumenty a ciekawostką jest tzw. serynetka – prototyp katarynki służąca do przyuczania ptaków do śpiewania melodii granej na tym instrumencie. Dużą część kolekcji zajmują dary dla I. Paderewskiego. Z Otwocka Wlk. pojechaliśmy do Karczewia zobaczyć zabytkowy parowozik dawnej ciuchci jeżdżącej na trasie: Warszawa-Karczew. Po drodze zatrzymaliśmy się przy kapliczce leśnych rowerzystów . (A.Lietz)
Odeszła Ewa. Niespodziewanie. Długoletnia nasza koleżanka . Miła, wesoła, uśmiechnięta i życzliwa ludziom.
Turyści Agrykoli: Joasia, Danusia, Ela i Andrzej pojechali na krajoznawczą wycieczkę w Góry Stołowe. Mieszkaliśmy w samym centrum Gór Stołowych – w Karłowie w domku letniskowym. Codziennie chodziliśmy oglądać atrakcje tych gór. Pierwsza wycieczka była do schroniska Pasterka niedaleko granicy. W kolejne dni zwiedzaliśmy: 1-Białe Skały; 2-Szczeliniec Wielki; 3-Okolice Szczelińca Wielkiego; 4-Błędne Skały – ruch na szlaku odbywa się jednokierunkowo; 5-Fragment Broumovskich Skał – swobodne przechodzenie granicy polsko-czeskiej; 6-Skalne Grzyby. Śniadania przygotowywaliśmy sami gdyż w Karłowie był sklep. Obiadokolacje jedliśmy w restauracjach których w Karłowie było kilka. Zwróciliśmy uwagę na świetne oznakowanie i opisanie tras nie tylko tych oznakowanych ale również tych nieoznakowanych. Pogoda dopisała. (A.L.)
W przedostatni dzień lata grupa 7 rowerzystów Agrykoli pojechała rowerami do pałacu w Jabłonnie wzniesionego w r. 1779 wg projektu architekta królewskiego Dominika Merliniego. Pałac wraz z budowlami towarzyszącymi jest otoczony zabytkowym parkiem. W parku poszliśmy obejrzeć niezwykłe drzewo – glediczię
trójcierniową z gałęzi której jak i z pnia wyrastają wielkie kolce. W uroczym parku był czas na chwile wspomnień. W parku widzieliśmy również olbrzymie powalone drzewo – prawdopodobnie to klon. Pogoda na wycieczce dopisała (A.L.)
Jechaliśmy z nutą niepewności ale i ciekawości – jak to
będzie wyglądało. Teren Mazur Garbatych na północnym skraju Polski w
większości nieznany okazał się niezmiernie piękny a swe ukształtowanie
dokładnie oddawało nieco dziwaczną nazwę. Tu jeszcze jesień nie dotarła,
wszędzie pełne soczystej zieleni, wzgórza i stada malowniczo pasących
się krów, koni i innej zwierzyny. Miejsce zamieszkania w agroturystyce w
Grabowie pięknie położone nad jeziorem, zaciszne aż zachęcało do
wypoczynku od miejskiego zgiełku. Tradycyjny drink powitalny, obiad a
wieczorem ognisko nad jeziorem, kiełbaski, śpiewy, naleweczki itp …
Rano ruszamy do Sokółek gdzie będziemy piec sękacza ale pierwsze wita
nas stadko gęsi, duże dorodne z hałaśliwym gęganiem wspinają się na
małą górkę skąd donośnie informują o przybyciu intruzów. Gospodarze
witają nas kawą i ciastkami a w pawilonie pieczeniowym widzimy różne
dziwne a niezbędne urządzenia. Pokaz prowadzi małżeństwo – pani Aneta i
jej mąż sołtys Sokółek. Do wyrobu jednego sękacza używa się 40 jaj,
kilogram masła, kilo cukru i jeszcze trochę różnych dodatków. Wszystko
się ubija, kręci, miesza a później na specjalnym podgrzewanym urządzeniu
polewa gęstą substancją a ona zastygając przybiera oryginalną postać z
rogami. Czas wyrobu około dwóch godzin. Ciekawe. Na koniec z radością
zjadamy upieczony przez nas jeszcze ciepły sękacz i zaopatrujemy się w
gotowy już przygotowany dla nas wyrób. Jeszcze u gościnnych gospodarzy
zjadamy obiad po czym jedziemy do Stańczyków obejrzeć ciekawostkę
architektoniczną – wybudowany w latach 1912 – 1926 w celach militarnych
most, przypominający rzymskie akwedukty z przebiegającą wówczas linią
kolejową, robi wrażenie wielkością i podziw dla architektów jak i
wykonawców. Stamtąd jeszcze do Gołdapi gdzie zwiedzamy piękny teren
uzdrowiska. Wracamy pełni wrażeń i chyba zmęczeni bo jakoś nie mamy
chęci na biesiadowanie. W niedzielę rano wyjazd do Puszczy Rominckiej na
grzyby, efekty niespecjalne ale spacer po lesie odżywczy. Z nostalgią
żegnamy ten piękny, zielony rejon i oczywiście w ulewnym deszczu wracamy
do rzeczywistości. Warto było zobaczyć i oryginalne dzieło wyrobu
sękacza i piękną, zieloną garbatą okolicę. (St. W)
)
Witajcie Narciarze!
Grupa „AGRYKOLA” jak co roku już od 19 lat zaprasza członków i sympatyków do udziału w klubowych imprezach narciarskich.
W tym sezonie tak jak w poprzednim bawimy się na nartach w Polsce, we Włoszech i Szwajcarii.
Bawcie się razem z nami. Mimo wszelkich utrudnień i zagrożeń nam humor zawsze dopisuje. Troskliwą opieką otaczamy początkujących i bojaźliwych narciarzy. Wytrawni są zawsze z nami! Lista Przyjaciół jest zawsze otwarta. Zapraszamy !
Od czasów pandemii zmieniają się zasady zapisów. Organizatorem naszych wyjazdów zagranicznych było i jest Biuro Optim Travel z Rzeszowa. Do czasów „COVIDA” umowę generalną z Biurem podpisywał Prezes Grupy Agrykola.
W tym sezonie jak i w poprzednim będę zbierał tylko zapisy i listę przekazywał do Biura, natomiast każdy uczestnik indywidualnie będzie zawierał umowę z Biurem i dokonywał wpłaty. Tak postanowiło Biuro. W załącznikach przekazuję warunki ubezpieczenia i „warunki uczestnictwa”.
A oto nasza propozycja na sezon 2025/2026:
Imprezy Klubowe
1.Gimnastyka narciarska w każdą niedzielę od godz.11.00 w parku Agrykola.
Pierwsze zajęcia w dniu 19.10.2025r.
W terminie 04.01. –10.01.2026r.
Jochtal-Gitschberg-Plose – Włochy
Hotel Panoramik*** położony w samym centrum małego miasteczka Muhlbach. Do stacji kolei gondolowej jest zaledwie 350 m.
W terminie 23.01 – 01.02.2026r.
JUNGFRAU TOP SKI REGION- Szwajcaria
HOTEL JUNGFRAU**+ położony w miejscowości Lauterbrunnen, około 400 metrów od stacji kolei szynowej i linowej z której łatwo można dostać się na tereny narciarskie lub do Interlaken.
W terminie 06.03- 15.03.2026r.
Zapisy przyjmuje na imprezy klubowe (drogą e-mailową) i udziela wszelkich informacji Andrzej Gawlikowski.tel. 501 472 568
Pierwszeństwo w zapisach mają członkowie Grupy Agrykola oraz Sympatycy Grupy.
Pozdrawiam
Andrzej Gawlikowski
Szczegółowe informacje dotyczące imprez klubowych w sezonie 2025/2026
Zapisy na imprezy zagraniczne należy dokonywać drogą e-mailową podając rodzaj imprezy ( Włochy , Szwajcaria).
Organizator potwierdza zapisanie na wybraną imprezę, a następnie listę uczestników przekazuje do Biura Optim Travel. Każdy zapisany uczestnik otrzyma z Biura Optim Travel umowę do podpisania i nr konta, na który należy dokonać wpłaty zaliczki i opłaty końcowej.
Nie dotyczy to wyjazdu do Czarnej Góry. Zgłoszenie na imprezę należy dokonywać drogą e-mailową. Po potwierdzeniu zakwalifikowania na imprezę, wpłaty dokonywać na konto: Andrzej Gawlikowski z dopiskiem:
Czarna Góra,
Nr konta 45 1020 1097 0000 7402 0035 8176
Terminarz zapisów i wpłat zaliczek na wyjazdy narciarskie
Szczegółowe informacje dotyczące imprez organizowanych przez Klub Grupa Agrykola
Czarna Góra – Polska
Pierwsze zjazdy w sezonie na dobrze przygotowanych trasach na Kozińcu i stokach Litwinki w Czarnej Górze, w Jurgowie, w Białce Tatrzańskiej i w Bachledovej Dolinie na Słowacji.
Termin: 04.01.-10.01.2026r.
Cena: 1300 zł w pokoju 3-osobowym + skipass
Ilość miejsc ograniczona!!!
Mieszkamy:
Pensjonat u Budzów położony w miejscowości Czarna Góra na Spiszu około 1 km od stacji wyciągu na Kozińcu. Pensjonat posiada 6 pokoi 2 i 3 osobowych, wyposażonych w łazienkę, TV.
Wyżywienie:
2 razy dziennie (kuchnia miejscowa): Śniadanie, trzydaniowa obiadokolacja.
Tereny narciarskie:
W skład regionu wchodzą 4 stacje narciarskie: Czarna Góra, Białka Tatrzańska, Jurgów, Bachledova Dolina na Słowacji (w ramach jednego skipassu)
Cena obejmuje:
Noclegi w wymienionym pensjonacie w pokojach 3-osobowych z pełnym węzłem sanitarnym
Wyżywienie 2 razy dziennie
Transport – autokar z Warszawy
Codzienny dowóz autokarem na stok
Ceny skipasów 5 dni (ceny z zeszłego sezonu): 700 dorośli, 650zł seniorzy (+65), 20zł (+75)
Jochtal-Gitschberg-Plose – Włochy
„Narciarski Karnawał” w Dolomitach – raj dla narciarzy zjazdowych i biegowych, zabawy karnawałowe, zawody narciarskie o Puchar Prezesa, śpiewanki i inne atrakcje
Termin: 23.01 – 01.02.2026r.
Cena: 4600 zł w pokoju 2-osobowym.(ze skipassem)
4500zł w pokoju 2-osobowym dla osób urodzonych w i przed 1960r.
Zniżki: dorośli jako 3 i 4 osoba w pokoju – 150 zł,
UWAGA – obowiązkowa taksa klimatyczna w wysokości: 2.80 Euro/doba dla osób powyżej 14 roku życia
Mieszkamy:
Zakwaterowanie Hotel Panoramik*** – Muhlbach, https://www.hotelpanoramik.com/de/
Hotel położony jest w samym centrum małego miasteczka Muhlbach, oferującego unikalną alpejską atmosferę. Do stacji kolei gondolowej mamy zaledwie 350 m. Kolejka ta z racji na małą przepustowość, może zapewnić dojazd na stoki „spóźnialskim” lub osobom chcącym wcześniej zjechać ze stoków. Podstawowym środkiem transportu na stoki są transfery naszym autobusem.
Hotel oferuje pokoje 2, 3 i 4 osobowe, posiada wellness z sauną fińską i turecką a także mały kryty basen. Hotel posiada skiroom z suszarkami do butów.
Wyżywienie – Każdego dnia w hotelu serwowane jest śniadanie w formie bufetu i serwowane 3 daniowe kolacje. Napoje do kolacji płatne są dodatkowo.
Transport autokarem klasy lux – „sypialnym” (kalkulacja na trasie Warszawa – Muhlbach – Warszawa), transfery na stoki. Opieka pilota.
– Podatek VAT, opłatę TFP i TFG,
Tereny narciarskie:
Jochtal Gitschberg – Położony na słonecznych południowych stokach gór Pfunderer Gitschberg Jochtal rozciąga się na wysokości od 1300 do 2500 metrów. Można tu jeździć na 25 trasach zjazdowych, a 15 wyciągów zabiera narciarzy na zawrotne wysokości. Dwie platformy widokowe oferują spektakularną panoramę na ponad 500 szczytów w okolicy. Połączone w ostatnich latach 2 regiony narciarskie oferują ponad 50 km tras.
Plose – ośrodek narciarski ulokowany bezpośrednio nad miastem Brixen-Bressanone oferuje łącznie około 40 km tras. Prawdziwym wyzwaniem jest zjazd 9 km czerwono-czarną trasą Trametsch. Ośrodek oferuje również wiele tras dla początkujących i średniozaawansowanych narciarzy
Cena obejmuje:
JUNGFRAU TOP SKI REGION- Szwajcaria
„Wiosenne ski safari w Alpach”
Termin: 06.03- 15.03.2026r
Cena: 4850zł (ze skipasem)
Zniżki: dorośli jako 3 i 4 osoba w pokoju – 210 zł
UWAGA – obowiązkowa taksa klimatyczna w wysokości: 3,40 CHF/doba dla osób powyżej 12 roku życia
Mieszkamy:
HOTEL JUNGFRAU**+ https://jungfrau-lauterbrunnen.ch/
Położony w centrum miejscowości, 400 metrów od stacji kolei szynowej i linowej z której łatwo można dostać się na tereny narciarskie lub do Interlaken. Hotel oddalony jest zaledwie o 300 m od jednego z najwyższych i najsłynniejszych wodospadów na świecie – Staubbach o wysokości ponad 300m. Miejsce to, budzące zachwyt, było opiewane w XIX wieku przez Goethego.
Hotel Jungfrau to tradycyjny ponad stuletni, stylowy budynek. W ostatnim roku został poddany renowacji (pokoje i część restauracyjna) i obecnie prezentuje się bardzo dobrze. Hotel oferuje dużo ładnie zaaranżowanej przestrzeni dla naszych wczasowiczów.
Hotel oferuje noclegi w pokojach 2,3 i 4 osobowych, w pokojach rodzinnych (pokój dla dorosłych i pokój dla dzieci ze wspólną łazienką). Wszystkie pokoje posiadają łazienki. W pokojach łóżka są rozdzielne z opcją połączenia w łóżko małżeńskie.
W hotelu znajduje się restauracja, bar, salon TV, świetlica. W hotelu jest dostępny bezpłatny Internet
Wyżywienie: Śniadania w formie bufetu, możliwość zabrania kanapek na stok, kolacja 2 dania + deser + woda
Tereny narciarskie:
Rejon narciarski, leży u podnóża szczytów Monch 4099 m n.p.m., Jungfrau 4158 m n.p.m. i Eiger 3970 m n.p.m. ze względu na wspaniałe widoki i niepowtarzalne trasy zjazdowe corocznie przyciąga tysiące narciarzy z ponad 70 krajów, co czyni z tej okolicy najbardziej kosmopolityczne miejsce w Alpach.
Tereny narciarskie Top Ski Region oferują łącznie 213 km tras narciarskich podzielonych na trzy sektory połączone perfekcyjnie działającym systemem kolejek górskich. To tu znajduje się najwyżej w Europie położona stacja kolejki szynowej – przełęcz Jungfraujoch 3 454 m n.p.m.
Sektor narciarski Muren sięga do szczytu Schilthorn 2971 m n.p.m., gdzie mieści się znana z przygód agenta 007 J. Bonda obrotowa restauracja Piz Gloria. Znajduje się tu 53 km tras narciarskich o różnym stopniu trudności (5 km trudne, 33 km średnie, 15 km łatwe) obsługiwanych przez 2 kolejki linowe, 2 szynowe, 7 wyciągów krzesełkowych i 1 orczykowy.
Sektor Mannlichen – Kleine to 110 km tras (22 km trudne, 68 km średnie, 20 km łatwe) obsługiwanych przez 1 kolejkę linową, 1 gondolową, 3 szynowe, 10 wyciągów krzesełkowych i 5 orczykowych (22 tys. os./godz.). Tu jeździmy we wspaniałej scenerii pod największą w Europie ścianą wspinaczkową Eiger. Wyzwaniem dla każdego jest zjazd najdłuższą i jedną z najtrudniejszych w Europie pucharową trasą biegu zjazdowego do Wengen, gdzie zawodnicy przekraczają prędkość 150 km/h.
Sektor First to 50 km tras (5 km trudne, 30 km średnie, 15 km łatwe) – 1 kolejka gondolowa, 3 wyciągi krzesełkowe, 2 orczyki.
Mapki terenów narciarskich do obejrzenia na stronach www.jungfrau.com
Cena obejmuje:
Elbląg przywitał nas deszczem. Dojeżdżamy autokarem pod samą
keję portu Bryza. Nasze barki czyli małe stateczki już czekają w równym
rządku. Największy „Konsul” komandora rejsu Andrzeja mieści 8 osób, z
kolei najmniejszy „Va Bank” Jacka 6 osób i bliźniacze „Ryś” i Miś”
Piotrka i Staszka po 7 osób, razem 28 uczestników. Przyjęcie łodzi trwa
długo, sprawdzenie niemal 100 pozycji z listy, instruktaż, to co
najmniej godzina na łódź. Po minach niektórych pań widać skrywane
przerażenie, raczej nie tego się spodziewały, zaś panowie trzymają się
dzielnie. Ponieważ robi się późno rezygnujemy z wypłynięcia i idziemy na
obiad do kultowego lokalu „Beczka”. Wieczorem ze względu na aurę każda załoga
biesiaduje we własnym gronie. Rankiem wypływamy do Malborka. aby zdążyć
na zwiedzanie zamku. Przepływamy przez ogromne wrota przeciwpowodziowe i
cumujemy przy kei ośrodka „U Flisaka”. Mało miejsca, niektóre załogi
cumują burta w burtę. Mimo, że prawie każdy był tu nie raz to dzięki
wspaniałej przewodniczce zobaczyliśmy i usłyszeliśmy wiele nieznanych
ciekawostek. Kolejny etap, płyniemy Nogatem do Białej Góry. Ogromna
zabytkowa śluza oddziela nas od Wisły. Ale musimy dokonać korekty w
planie. Ostrzeżeni nie wpływamy na Wisłę z powodu … braku wody. Za to
zwiedzamy zabytki wodnej, przedwojennej architektury. Planowanego
zwiedzenia Tczewa i jego ciekawego Muzeum Wisły nie zobaczyliśmy,
szkoda. Wracamy Nogatem do Osłonki. Mały ale sympatyczny porcik i
świetna knajpka rybna. Rano ruszamy do Rybiny. Ale mimo, że keja długa
jest tu jakby mało przyjaźnie. Tankujemy paliwo i wracamy z powrotem do
Osłonki gdzie przy pięknym zachodzie słońca integrujemy się śpiewając
przy ognisku. Kolejny etap już prawie morski. Wchodzimy na Szkarpawę i
za chwilę na ogromny Zalew Wiślany. Od wschodu niezmierzona dal ale
Zalew robi nam miłą niespodziankę, stan wody 1B czyli prawie bez fal.
Cumujemy w Kątach Rybackich w prawdziwym morskim porcie. Szybko
kłusujemy przez las nad morze aby choć trochę pobrodzić po morskiej
wodzie po czym meleksem jedziemy obejrzeć słynny Przekop. Robi wrażenie
rozmachem … ale jest przeraźliwie pusty. W nocy fale dają nam znać, że
to naprawdę morze ale rano znów niemal sztil. Wypływamy kierując się
świetnie oznakowanym farwaterem i znów Szkarpawą a później Kanałem
Jagiellońskim do Elbląga. Rzuca się w oczy, że szlaki wodne są mało
uczęszczane, podobnych łodzi niewiele za to ptactwa wodnego w bród.
Panowie już bardzo dobrze sobie radzą z prowadzeniem łodzi, panie
dzielnie pomagają w nawigacji i widać, że wszyscy są zadowoleni i chyba
jeszcze by popływali. Wieczorem zwiedzamy śródmieście Elbląga. Jesteśmy
zaskoczeni rozmachem i elegancją nowej zabudowy. Rano przekazujemy nasze
pływające wehikuły a Elbląg znów żegna nas deszczem. Rejs mimo trudności
technicznych był wspaniały, żadnych przygód ani wypadków. Poznaliśmy
ciekawy a mało znany region kraju, jego przyrodę, architekturę wodną i
ludzi Przymorza. Może jeszcze tam wrócimy? Andrzeju – dziękujemy ! (st w)
8 rowerzystów Agrykoli pojechało pociągiem do stacji Zabieżki. Stamtąd rowerami pojechaliśmy do uroczej wsi letniskowej Ponurzyca. Trafiliśmy tam na luksusowe miejsce na popas na terenie świetlicy sołeckiej a dawniej szkoły wzniesionej w czynie społecznym w 1931 r. Każdy wyjął i zjadł swoje mebelki zabierane na wycieczkę; czyli kanapki. W okolicach Ponurzycy jest wiele ślicznie umajonych leśnych kapliczek a wszystkie krzyże przydrożne są udekorowane. Cieszył oko regionalny styl wiat na przystankach PKS. Po drodze na Bagno Całowanie wstąpiliśmy w Podbieli do sklepu na deser do przełamywania; czyli na lody. Samo bagno to b. duży obszar z wieżą widokowa i dwiema drewnianymi ścieżkami dydaktycznymi. Nazwa wzięła się od pobliskiej wsi Całowanie będącej własnością rodziny Całowańskich. A legenda mówi że protoplaści rodu jak dostali wieś to całowali się pod dębem lub lipą. Wróciliśmy do stacji kolejowej Otwock. Pogoda dopisała. (A.L.)